Pojęcia „chorób dobrobytu” lub „chorób cywilizacyjnych” używa się od kilku lat coraz częściej. Badania nad zdrowiem obywateli państw zachodnich wykazują, że lekarskie bicie na alarm nie jest bezpodstawne. Z roku na rok coraz więcej osób zapada na choroby takie jak: wieńcowa choroba serca, astma, wrzody, miażdżyca, cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, nadwaga oraz otyłość. Badacze wskazują na kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Mają one głównie związek z przyśpieszonym tempem pracy. Lekarz Magdalena Okręglicka wskazuje, że najbardziej szkodzą nam: chroniczny stres, wielogodzinne siedzenie przed komputerem, szereg długich spotkań biznesowych, praca pod presją czasu, przemęczenie oraz negatywna atmosfera w miejscu pracy.
Ważna jest także grupa czynników, związana z niedobrymi nawykami żywieniowymi. W kulinarnym programie informacyjnym Kuchni TV Kogel Mogel autorzy przedstawiają materiał dotyczący tego problemu. Głównymi trudnościami, związanymi z nawykami żywieniowymi, są dla Polaków spożywanie co najmniej trzech posiłków dziennie oraz codzienne jedzenie śniadania. Równie ważną kwestią jest duży odsetek osób, które często jadają w barach szybkiej obsługi. Szkodliwe są także pewne produkty, szczególnie przetworzona żywność masowa. Zawiera ona wiele szkodliwych dla człowieka związków i substancji. Równie niebezpieczna wydaje się żywność modyfikowana genetycznie. O rozprzestrzenianiu się masowej żywności i konsekwencjach tego faktu traktuje książka Giny Mallet Ostatnia szansa, żeby dobrze zjeść. Autorka w czarnym scenariuszu widzi możliwość przetrwania naturalnych produktów. Wyraża wszystkie obawy względem modyfikowanej żywności w epilogu książki. Pisze: „Wyobraźcie sobie, że macie okazję ujrzeć z lotu ptaka Amerykę Północną i Europę za sto lat. Pierwsza rzuci się w oczy wszechobecna przezroczysta plastikowa folia. Wszystkie owoce i warzywa będą hodowane w szklarniach, a te, które się nie przystosują, wyginą (…) Naukowcy przewrócą świat kulinariów do góry nogami. Odkryją, że alkohol i czekolada są najzdrowsze i w dodatku przedłużają życie (…) Kiedy już człowiek industrialny uwolni się od trosk życia codziennego, zapragnie być nieśmiertelny, co wymusi zmianę jego diety na płynną (…) Najpopularniejszym owocem będzie GM Viagraberry – wielka hybryda truskawki i maliny nafaszerowana viagrą” Ta przerażająca perspektywa wydaje się nierzeczywista i bardzo odległa, jednak prawdą jest, że przy tak postępującej mechanizacji, industrializacji i globalizacji nic nie może zostać wykluczone.
Niewłaściwy sposób odżywiania dorośli przekazują potomkom. Dla dzieci jedzenie z fast foodów wydaje się atrakcyjne. Jak zauważa ze smutkiem Agnieszka Kręglicka w artykule Smaki dzieciństwa: „Uświadamiam sobie, że gdy pozwalam dzieciom od święta na zabronione na co dzień przemysłowe słodycze czy gazowane napoje, utrwalam w nich przekonanie, że śmieciowe jedzenie jest czymś ekstra.” Jak zauważa Witold Szabłowski walki z wszechobecnym wysokokalorycznym jedzeniem nie ułatwiają rodzicom także dyrektorzy szkół. We wszystkich typach placówek edukacyjnych głównym miejscem, gdzie dzieci zaopatrują się w jedzenie są szkolne sklepiki. Niestety, zazwyczaj znajdują się tam słodkie i słone wysokokaloryczne przekąski (chipsy, paluszki, rogaliki nadziewane czekoladą, wafelki, batony, lizaki, napoje w puszkach), a brakuje zdrowej żywności, takiej jak owoce czy kanapki z dodatkiem warzyw. O tym problemie oraz nadwadze dzieci informuje Gazeta Wyborcza i jej wysiłki nie idą na marne. W województwie kujawsko-pomorskim powstał pierwszy program mający na celu odchudzenie dzieci. Jego założenia opisane zostały w lokalnym dodatku do Gazety Wyborczej, a dzieci, biorące udział w projekcie przedstawia w reportażu My już słodyczami gardzimy Aleksandra Lewińska.
Autor: Ewa Iwańska