Możliwość i potrzebę kreacji siebie wykorzystują producenci. Dają szansę na poprawę swojego wizerunku człowieka bogatego (a więc szczęśliwego). Obecnie, gdy na Zachodzie jakość dóbr dominuje nad ilością i często nie stać nas na to, co najbardziej wartościowe, producenci wychodzą nam naprzeciw. Powstaje rynek substytutów. Dzieło sztuki można zastąpić reprodukcją. W centrum handlowym znajdziemy buty podobne do modeli Prady. Zamiast trufli kupimy pastę truflową, która zawiera w swoim składzie trochę tych cennych grzybów, a substytutem prawdziwego, drogiego szampana będzie wino musujące. Producenci nikomu nie pozwolą czuć się gorszym.
Dla Jeana Baudrillarda symbolem i sercem ponowoczesnej konsumpcji jest drugstore (rodzaj nowego centrum handlowego). Łączą się tam i mieszają ze sobą potrzeby podstawowe i ekskluzywne, kultura wysoka współżyje z niską. Zaciera się granica między tym, co dostępne dla elit, a towarem masowym. Pod jednym dachem, dostępne dla wszystkich są jednocześnie galerie sztuki, kina i delikatesy. Filozof porównuje drugstore z domem towarowym, czyli symbolem nowoczesnego społeczeństwa konsumpcyjnego. Wskazuje, że dom towarowy, niczym jarmark, oferuje tylko spektakl towaru, ustalone kombinacje artykułów. Drugstore zaś prezentuje wyrafinowany koncert konsumpcji, pozwala na flirt z przedmiotami.
Kwestię ekspozycji dóbr konsumpcyjnych w polskich warunkach bada Marian Golka. Historycznymi miejscami prezentacji swoich towarów były jarmarki i wystawy targowe. Pod koniec dwudziestego wieku popularnością cieszyły się galerie handlowe. Współcześnie dominują centra usługowo-handlowe. Dopiero pojawiają się w naszym kraju sklepy typu drugstore, które opisuje Baudrillard. Golka wskazuje jednak, że wzorce amerykańskie są często używane w kreacji polskiej konsumpcji. Powołując się na myśl/ Ritzera,kto to jest ?/ pisze o procesie tzw. „laswegizacji”, czyli aranżowania centrów handlowych tak, by non stop odczuwać w nich klimat widowiskowości, czegoś feerycznego i niezwykłego, odmiennego od szarej rzeczywistości. Wizyta w drugstore to przecież wejście do innego świata. Niczym lot w kosmos na miarę zasobności portfela.
Autor: Ewa Iwańska